Grillujemy Fastmount’a
Dziś, moi drodzy, serdecznie zapraszam Was na grilla. Spokojnie – zanim popędzicie do sklepu po pęto kiełbasy, usiądźcie wygodnie, bowiem będzie to grill nieco innego rodzaju. Znacie nas już trochę – wiecie zatem, że wszelkiego rodzaju testy to coś, co tygryski lubią najbardziej. Postanowiliśmy nieco podgrzać atmosferę i tym razem poddać nasze produkty próbie ognia – dosłownie i w przenośni. Zaopatrzyliśmy się więc w palnik i żądni przygód rozpoczęliśmy poszukiwania elementu, który byłby w stanie zmierzyć się z tym potężnym żywiołem.
Na pierwszy ogień (sic!) poszedł Fast-Con – nasz sztandarowy system do mocowania paneli. Choć na początku ogarnął nas lekki stres, w głębi duszy byliśmy spokojni. Fast-Con to bowiem mocarz stworzony ze stali nierdzewnej, któremu niestraszne największe kataklizmy. Następnie chcieliśmy znaleźć mu godnego przeciwnika i tym sposobem w nasze ręce wpadł odpowiednik Fast-Con: system do instalacji paneli z firmy Fastmount. Później okazało się, że albo znajdziemy godnego, albo przeciwnika, bowiem element ten zbudowany był z plastiku, ale nie uprzedzajmy faktów…
Podekscytowani i ożywieni, umieściliśmy oba elementy na aluminiowej tacce. Zapadła cisza. Ktoś krzyknął: „Ognia!” i wtedy się zaczęło… Zresztą sprawdźcie sami – poniżej wideorelacja z tego wiekopomnego wydarzenia.
Cóż możemy rzec… Fast-Con po raz kolejny pokazał, że w swojej kategorii rozbija bank, niszczy system i bije na głowę każdy inny element, który ma odwagę go imitować. Ogień w mig strawił system od Fastmount, podczas gdy z mocowaniem Fast-Con uciął sobie jedynie przyjacielską pogawędkę. Można więc powiedzieć, że konkurencja za naszymi produktami pójdzie w ogień, a na ich widok jara się jak pochodnia 🙂 No dobra, dawajcie te kiełbaski – jest co świętować!